Zapomnijcie na chwilę o szmaragdowym wybrzeżu i gwarnych kurortach północy. Prawdziwa, surowa dusza Sardynii ukryta jest głęboko w regionie Ogliastra, w pobliżu niepozornej miejscowości Ulassai. To tutaj, z dala od typowych szlaków wycieczkowych autokarów, natura stworzyła coś, co skutecznie leczy z arogancji. Grotta Su Marmuri to nie jest kolejna turystyczna dziura w ziemi, którą „zalicza się” w drodze na plażę. To miejsce, które swoją skalą wymusza milczenie.
Kiedy piszemy o skali, nie mamy na myśli ciasnych korytarzy, w których trzeba schylać głowę. Wchodząc do Su Marmuri, wkraczacie do przestrzeni, której sklepienie ginie w mroku, zawieszone 70 metrów nad waszymi głowami. Spróbujcie to sobie zwizualizować: to wysokość dwudziestopiętrowego wieżowca schowanego pod ziemią. Człowiek w tym otoczeniu staje się jedynie punktem odniesienia dla potężnych formacji skalnych, czując się jak intruz w kamiennej katedrze budowanej przez miliony lat.
Sama nazwa jaskini w lokalnym dialekcie oznacza „z marmuru” i doskonale oddaje charakter tego miejsca. Ściany i formacje naciekowe mają tu specyficzną, szlachetną fakturę i kolorystykę. Co najważniejsze, jest to system wciąż aktywny geologicznie. Woda nieustannie pracuje, rzeźbiąc gigantyczne stalagmity. Najsłynniejszy z nich, przypominający ogromny kaktus, to ikona tego miejsca, ale naszą uwagę przykuły przede wszystkim ogromne sale, w których echem odbija się każdy krok.
Musimy jednak pamiętać, że jesteśmy tu tylko gośćmi. Su Marmuri to przede wszystkim dom. Zimą jaskinia zamienia się w jedną z najważniejszych na wyspie sypialni dla podkowca dużego. Kolonia tych nietoperzy traktuje stabilny mikroklimat groty jako bezpieczne schronienie hibernacyjne. Choć latem, w sezonie turystycznym, zazwyczaj nie wchodzą one w drogę zwiedzającym, świadomość ich obecności dodaje temu miejscu dzikiego charakteru.
Jako twórcy portalu czujemy się w obowiązku ostrzec was przed typowym błędem nowicjusza. Sardynia latem to piekarnik, ale Su Marmuri to naturalna lodówka. Wewnątrz panuje stała temperatura 10 stopni Celsjusza przy bardzo wysokiej wilgotności. To połączenie sprawia, że odczuwalny chłód jest przenikliwy. Widzieliśmy zbyt wielu turystów drżących w letnich sukienkach i t-shirtach, by nie wspomnieć o tym wyraźnie: wchodzicie tam w pełnym rynsztunku. Bluza, a najlepiej kurtka typu softshell i długie spodnie to absolutna konieczność, by czerpać przyjemność ze zwiedzania, a nie walczyć o przetrwanie termiczne.
Druga sprawa to logistyka ruchu. Trasa liczy około kilometra, a samo zejście (i późniejsze wejście) wymaga pokonania setek stopni. Wilgoć osiada na posadzce, tworząc śliską warstwę, która nie wybacza błędów. Klapki i sandały zostawcie w samochodzie. Tutaj potrzebujecie stabilnej podeszwy – dobre buty trekkingowe lub solidne adidasy to jedyny rozsądny wybór. Zwiedzanie odbywa się wyłącznie z przewodnikiem i trwa niespełna godzinę, ale jest to godzina, która zostaje w pamięci znacznie dłużej niż kolejny dzień na leżaku.
Jeśli szukacie na Sardynii miejsc, które przypominają o potędze natury, a nie tylko o potędze turystyki masowej, Su Marmuri jest pozycją obowiązkową na waszej mapie.






































