Porto Giunco. Kiedy rzeczywistość przebija wyobrażenia

Są takie momenty w życiu podróżnika, kiedy stajesz przed krajobrazem i zastanawiasz się, czy Twój wzrok nie płata Ci figli. Zazwyczaj podchodzimy z dużą rezerwą do rankingów „najpiękniejszych miejsc”, wiedząc, jak często marketing mija się z prawdą. Jednak w przypadku południowej Sardynii, a konkretnie okolic Villasimius, musimy uderzyć się w pierś. Porto Giunco to nie jest po prostu kolejna plaża, którą „odhacza się” na mapie. To miejsce, które redefiniuje pojęcie nadmorskiego krajobrazu w Europie.

Dla nas Porto Giunco stało się miejscem symbolicznym – to tutaj postanowiliśmy pożegnać się z wyspą, szukając klamry kompozycyjnej dla całego wyjazdu. I nie mogliśmy trafić lepiej.

Kolory, których nie da się podrobić

Mówi się, że Instagram przekłamuje rzeczywistość, ale w Porto Giunco jest odwrotnie – żadna matryca aparatu nie jest w stanie oddać głębi turkusu, jaki tu zastaliśmy. Woda jest tutaj tak krystalicznie czysta, że pływając daleko od brzegu, wciąż liczyliśmy ziarnka piasku na dnie. To wrażenie zawieszenia w próżni jest hipnotyzujące. Sam piasek zasługuje na osobny akapit. Jest biały, pudrowy, przypominający w dotyku mąkę. To ten rodzaj podłoża, który sprawia, że nawet wielogodzinne leniuchowanie na ręczniku nie jest męczące.

Dwa światy rozdzielone wydmą

To, co jednak sprawia, że Porto Giunco deklasuje konkurencję, to jej unikalne położenie geograficzne. Plaża jest w rzeczywistości wąskim pasem lądu oddzielającym otwarte morze od laguny Stagno di Notteri. To rzadki widok, gdy leżąc na plaży, za plecami ma się słonowodne jezioro.

Dla nas, jako pasjonatów natury, największą nagrodą była obecność stałych bywalców laguny – różowych flamingów. Obserwowanie tych majestatycznych ptaków w ich naturalnym środowisku, zaledwie kilkadziesiąt metrów od turystów kąpiących się w morzu, to doświadczenie wręcz surrealistyczne. To dowód na to, że turystyka i dzika przyroda mogą koegzystować, jeśli zachowa się odpowiedni szacunek do otoczenia.

Perspektywa z hiszpańskiej wieży

Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie sprawdzili, jak ten cud natury wygląda z góry. Jeśli traficie w te strony, potraktujcie wejście na Torre di Porto Giunco jako punkt obowiązkowy.

Znajdująca się na cyplu, po prawej stronie plaży, zabytkowa wieża strażnicza jest celem krótkiego, niezbyt wymagającego trekkingu. Dopiero stamtąd widać pełną skalę tego miejsca. Z góry doskonale rysuje się „efekt dwóch mórz” – intensywny błękit Morza Tyrreńskiego kontrastujący ze spokojną taflą laguny. To zdecydowanie najlepszy punkt widokowy w tej części Sardynii i miejsce, gdzie powstają te zdjęcia, które po latach wywołują najwięcej wspomnień.

Jeśli Sardynia wciąż jest w sferze Waszych planów, przesuńcie Villasimius na szczyt listy priorytetów. A może już tam byliście? Ciekawi jesteśmy, czy Porto Giunco zrobiło na Was równie piorunujące wrażenie, jak na naszej redakcji.

Kontent Turystyczny
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.